Projekt nowej ustawy o kredycie konsumenckim, procedowany obecnie przez ustawodawcę, zawiera w mojej ocenie szereg rozwiązań godzących w prawa konsumentów. Szczególnie kontrowersyjny jest artykuł 66, który – pod pretekstem „racjonalizacji odpowiedzialności” – rozmontowuje sankcję kredytu darmowego (SKD)
– To nie jest reforma. To demontaż skutecznego narzędzia ochrony konsumenta, którego celem było wymuszenie na bankach przestrzegania prawa – mówi adw. Karolina Pilawska z kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.

Sankcja zostaje, ale bez zębów
W dotychczasowym stanie prawnym kredytodawca, który naruszył ustawowe obowiązki – np. nieprawidłowo poinformował klienta o kosztach kredytu – narażał się na natychmiastowe i pełne uruchomienie SKD: kredyt stawał się darmowy, a konsument zwracał wyłącznie kapitał.
Nowa wersja zakłada, że nie wszystkie naruszenia będą „równo karane”. Projekt wprowadza podział na naruszenia „poważne” i „mniej poważne” – przy czym to ustawodawca decyduje arbitralnie, które błędy zasługują na pełną sankcję, a które jedynie na częściowe zmniejszenie kosztów. Co więcej, sąd – w ramach tzw. miarkowania – będzie mógł dodatkowo obniżyć tę sankcję.
– W praktyce oznacza to jedno: bank może nie przestrzegać prawa w niektórych obszarach, licząc na to, że „taryfa ulgowa” i tak go ochroni. To legalizacja mechanizmu, który pozwala kredytodawcy kalkulować: co opłaca się złamać, a co nie – wskazuje adw. Pilawska.
Masowe pozwy?
W ocenie ekspertki, zmiany zostały zaprojektowane jako reakcja prewencyjna na groźbę fali pozwów. Po spektakularnych sukcesach Frankowiczów, którzy masowo wygrywają w sądach sprawy o nieważność swoim umów kredytowych, rynek kredytów konsumenckich – mniej złożony, ale znacznie szerszy – stał się nowym obszarem ryzyka dla banków.
– W tej chwili miliony Polaków korzystają z kredytów gotówkowych, ratalnych, pożyczek konsumenckich. Jeśli zyskałyby one skuteczne narzędzie egzekwowania swoich praw, takie jak realna, jednoznaczna sankcja kredytu darmowego – dla instytucji finansowych oznaczałoby to ogromne koszty.
Zgoda na selektywne łamanie prawa
Art. 66 projektu ustawy mówi wprost: niektóre naruszenia bank może popełnić bez większych konsekwencji. Jeśli nie poinformuje konsumenta np. o procedurze wcześniejszej spłaty kredytu
czy nie wskaże skutków opóźnienia w spłacie – sankcja może ograniczyć się do obniżenia odsetek o 50%, a sąd może jeszcze tę kwotę „zmiarkować”.
– To model selektywnej odpowiedzialności, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistą ochroną konsumenta. Wręcz przeciwnie – jest to przyzwolenie na nieprzestrzeganie prawa, jeśli opłaca się to kredytodawcy. A konsument, który zdecyduje się walczyć o swoje prawa, nie ma pewności, czy jego sprawa kwalifikuje się do pełnej czy tylko częściowej ochrony – podkreśla Pilawska.
TSUE może mieć wątpliwości
Z perspektywy prawa unijnego nowy model SKD może budzić poważne zastrzeżenia. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wielokrotnie wskazywał, że środki ochrony konsumentów powinny być skuteczne, odstraszające i proporcjonalne. Proporcjonalność nie oznacza jednak relatywizowania sankcji – a projektowane przepisy mogą ten standard naruszać.
– Jeśli ustawodawca wprowadza przepis, który pozwala sądowi „łagodzić” odpowiedzialność banku nawet wtedy, gdy naruszył prawo – to nie ma już mowy o odstraszającym charakterze sankcji. A to może oznaczać, że nowe przepisy będą niezgodne z dyrektywami UE – przestrzega Pilawska.
Konsekwencje: chaos prawny i utrata zaufania
Zmiany proponowane w art. 66 nie tylko osłabiają skuteczność sankcji, ale również wprowadzają chaos prawny – zarówno dla konsumentów, jak i dla sądów.
– Konsument, który widzi nieprawidłowości w umowie, musi teraz ocenić, czy jego przypadek kwalifikuje się do pełnej czy częściowej SKD. Ale nawet jeśli uzna, że tak – sąd może mieć inne zdanie. Taka niepewność uderza w obywatela i demotywuje do dochodzenia swoich praw – mówi Pilawska. – To legislacyjna pułapka, która znosi przewidywalność prawa.
Jej zdaniem, jeśli ustawa wejdzie w życie w obecnej formie, będzie to jedno z najbardziej niebezpiecznych odejść od dotychczasowych standardów ochrony konsumenckiej w Polsce.
Źródło: Kancelaria adwokacka Pilawska Zorski Adwokaci